W 2003 roku byłam jeszcze studentką socjologii. Miałam okazję uczestniczyć w wykładach profesora Łukasiewicza który prowadził przedmiot Problemy edukacji współczesnej. Wtedy czytaliśmy obowiązkowo literaturę zagraniczną, aby skonfrontować jakość edukacji w Polsce z tą zachodnią – lepiej rozwiniętą. Naczytałam się wtedy jak ważne jest dobre wykształcenie, kreatywność i indywidualizm. W gazetach problemy edukacji też pojawiały się na pierwszych stronach gazet. Wszystkie pierwsze strony krzyczały – czas na reformę.
Jest rok 2012. Szkoła reformowana jest regularnie. Rodzice nadzorują pracę grona pedagogicznego systematycznie wtrącając się w styl (lub brak stylu) nauczania. To rzeczywiście zmiana. Ale sami sobie są winni. I nauczyciele i rodzice! Czytając blogi nauczycieli i literaturę pisaną przez nauczycieli dla nauczycieli cieszę się, że Ci co je piszą, nie będą uczyć mnie. W szkole pracuje za mało kreatywnych nauczycieli i specjalistów, a za dużo ludzi, którzy mówią „KOCHAM DZIECI”. Czy nikt nie widzi, że to jest absurd. Dzieci należy rozumieć, wzbudzać w nich szacunek i umieć je motywować do nauki. To rodzice kochają swoje dzieci.
Obserwacja: W październiku 2012 roku byłam praktykantką w szkole podstawowej. Uczniowie klasy szóstej jakich miałam przyjemność uczyć zachowywali się następująco: Jeden chłopiec jadł na lekcji kanapkę bo nie zdążył na przerwie i nie można mu było zwrócić uwagi bo mama złożyła pisemne zezwolenie. Inny uczeń trzymał na ławce włączony telefon bo mama może zadzwonić, a on musi zawsze odebrać bo inaczej się martwi cała rodzina. I oczywiście mama dzwoniła regularnie, znajomi zresztą też dzwonili i esemesowali. Dwie przyjaciółki rozmawiały przez całe lekcje bo są od zawsze zaprzyjaźnione tak jak ich mamy. Pięcioro uczniów ma ADHD i wszystkie możliwe dysfunkcje dlatego nie można od nich wymagać by byli spokojni w ciągu całej lekcji. Tym sposobem pozostaje dziesięcioro uczniów, którzy rozumieją że są w szkole i można z nimi prowadzić lekcje. Reszta dzieci jest zwolniona z jakiegokolwiek obowiązku. Nauczyciel jest bezradny (buhaha). Brawo rodzice!!!
Zebranie z rodzicami: Moje pierwsze. Nie znam ich, a oni mnie. Siadam z tyłu, a nauczyciel wychowawca prowadzi spotkanie, które ma potrwać 30 minut. Obserwuję. Jedna matka wyciąga batonika, potem kanapkę, potem jeszcze jednego batona – je przez całe zebranie, oczywiście nie przeszkadza jej to w wypowiadaniu się. Druga mama ma dwa telefony, z jednego dzwoni bez skrępowania i szepcze powtarzając 10 razy że jest na zebraniu i że zadzwoni później, a na drugim całe 30 minut stuka esemesy. Dwie panie przyszły razem, razem usiadły i miały własne zebranie. Od razu widomo, które dziecko czyje. Rodziców uczniów z ADHD nie było. Zebranie dotyczyło między innymi tego, jak pracować w domu z dziećmi z ADHD. Rodzice dzieci przystosowanych grzecznie odsiedzieli swoje.
Wstyd!
Konkluzja: Zastanówcie się czy chodzi o reformę szkolnictwa. Zastanówcie się jaki przykład dajecie własnym dzieciom. One kopiują was: nauczycieli i rodziców.
Z okazji rozpoczęcia roku szkolnego życzę rodzicom powodzenia w wychowywaniu własnych dzieci!